Trudno opisać jakie uczucia towarzyszyły mi, kiedy dziś weszłam do przedszkolnej sali z synem. Michał będzie miał przyjemność (tak! przyjemność!) chodzić do grupy, w której Natura, Przyroda i Las są ważnym nauczycielem. Tak się złożyło, że będzie przez kolejne 3 lata pod opieką tej samej kadry, co starszy syn Antek.
Stąpając po drewnianej podłodze, która jeszcze rok temu zakryta była jaskrawym dywanem, spoglądając na leśną polanę namalowaną na ścianie, ze wzruszenia ściskałam rękę mojego 4-latka. Jego uwagę od razu przykuły zawieszone na ścianie piórka i ptasie gniazdo. Plastik niemal zniknął, a zamiast tego jest dużo stonowanych kolorów i drewna. Żadna sala w żadnym przedszkolu w województwie świętokrzyskim tak nie wygląda. Wiem, że nauczyciele w grupie 'Jeżyki’ zadbają o potrzeby każdego dziecka, że będzie dużo uważności, świeżego powietrza, roślin, Natury i Lasu. Drzewa zamiast plastiku w przedszkolnej sali. To jest przestrzeń, do której z radością będę Cię teraz codziennie oddawać, Kochanie!
Moje wzruszenie było o wiele większe, kiedy przypomniałam sobie o własnej roli w tym procesie zmian. Prawdą jest, że las do przedszkola moich synów przyniosłam ja. Rodzic. To, co się dzięki temu zadziało opisywała Justyna na stronie Zachwyt w Przedszkolu. Do zwykłego systemowego przedszkola. Pytacie jak to zrobiłam?
Po pierwsze pokochałam las, szczerze
Każda zmiana społeczna wymaga inspiracji. Oraz inspiratora. A inspiracja działa tylko wtedy, kiedy ten kto ją niesie, jest autentyczny i ma szczerze dobre intencje. Gdyby nie moje własne doświadczenia, nikt by nie uwierzył, że las jest ważny, że bieganie boso po ziemi ma znaczenie a ogródek przy przedszkolu to najlepsza inwestycja, jaką można zrobić z myślą o dzieciach. Zanim zaczęłam komukolwiek mówić o tym, co ja przeżywam, co przeżywają moje dzieci, nabrałam olbrzymiej pewności, że to co robię jest dobre. I to co czuję jest dobre. Może niewiele rozumiałam – i nadal nie rozumiem – ale miałam wewnętrzną pewność, że to jest dobry kierunek. W przeciwnym razie na pewno bałabym się, że zostanę uznana za wariatkę. A strach to bardzo zły doradca jest.
Po drugie, nie oczekiwałam
Z perspektywy czasu mogę szczerze powiedzieć, że nie oczekiwałam. Nie oczekiwałam, że Justyna – wychowawczyni w grupie Antosia a teraz Michała – mnie zrozumie, nie oczekiwałam, że pozostałe panie: Kamila, Edyta, Małgosia wejdą na te tory. Nie oczekiwałam nic od pani dyrektor przedszkola ani od rodziców wszystkich dzieci w naszej grupie. Nie oczekiwałam, że Nadleśnictwo Staszów zgodzi się na tak intensywną współpracę. Ale bardzo tego chciałam, całą sobą, i chyba tylko dlatego to się zadziało.
Po trzecie, nie bałam się i szukałam rozwiązań
Pamiętam jak Justyna w progu, gdy odbierałam Antka słuchała moich krótkich opowieści o lesie, trawie, mchu… Nie miałam nic do stracenia opowiadając o tym, jak w zimne poranki pachnie las, jak dzieci pakują plecak na kolację w lesie i jaka to magia dla mnie wstać o 6.00, by pobiec do lasu. Ja robiłam wielki uśmiech i tryskałam energią, a Justyna robiła wielkie oczy – do dziś nie wiem czy to było ze zdziwienia czy z podziwu 😉 Ale każda strona www i każda książka, która mnie zainspirowała, lądowały u niej. Była ciekawa moich pomysłów i nowych rozwiązań. Po kilku miesiącach, gdy stała w lesie ze swoją grupą przedszkolaków powiedziała mi, że zrozumiała, o co mi chodziło i że czuje to samo.
Po czwarte, budowałam relacje
Nigdy nie narzekałam na przedszkole. Zawsze w tych uśmiechniętych paniach otoczonych dziećmi widziałam osoby, które interesują się moim dzieckiem i są w stanie powiedzieć mi o nim więcej niż sama wiem. Przecież to one spędzały z nim kilkadziesiąt godzin tygodniowo, setki godzin rocznie. Jak można nie rozmawiać? I zawsze dbałam, by to, co chcę wysłuchać było przeze mnie wysłuchane, a to co chcę powiedzieć, zostało przeze mnie powiedziane. Nie umiem sobie wyobrazić, że bez dobrej relacji z kadrą przedszkola, byłabym w stanie nabrać pewności, że moje dziecko jest w przedszkolu szczęśliwe, a już na pewno nie byłoby szansy na jakiekolwiek działania.
Miałam w sobie także sporo odwagi, by zaprezentować wizję leśnej grupy w Nadleśnictwie Staszów – to kolejna cenna znajomość, która wiem, że będzie kiełkowała jeszcze przez lata. Bez współpracy z Nadleśnictwem, nie zdobylibyśmy zaufania rodziców tak szybko, a nasze wyprawy do lasu nie byłyby takie zachwycające.
Piąte, przyjęłam za oczywiste, że przedszkole jest przestrzenią dla rodzica
Są dwa rozwiązania: albo przyjmujesz to, jakie przedszkole po prostu jest i stajesz się odbiorcą, albo chcesz, by było trochę po twojemu i próbujesz zmienić. Ja jestem z tych drugich, z tych, co widzą w każdej przestrzeni publicznej miejsce dla siebie. Mam olbrzymią potrzebę zmiany i póki co, to co proponuję spotyka się z bardzo dobrym odbiorem innych.
Niezwykle miłe było dla mnie, że zarówno nauczyciele w grupie syna, jak i dyrekcja, naprawdę była ciekawa moich pomysłów i od razu poczułam, że moje słowa padają na bardzo żyzny grunt. Szybko zorientowałam się, że znajduję zainteresowanie i zrozumienie, nawet dla tak wariackiego pomysłu, jak wyjazdy dzieci do lasu o każdej porze roku. Olbrzymią rolę zagrali też pozostali rodzice, którzy zgodnie wyrazili chęć udziału dzieci w dość ryzykownych aktywnościach, jak wycieczki po lesie albo palenie ogniska w zimie na przedszkolnym placu. Chyba wszyscy czuliśmy, że możemy wspólnie stworzyć coś dla naszych dzieci wyjątkowego.
Szóste, łagodność
To, co widzicie na zdjęciach z przedszkolnej sali to efekt ponad półtorarocznej współpracy z przedszkolem. To namacalna zmiana, jaka zaszła w paniach nauczycielkach, w pani dyrektor, w rodzicach. Natura zagościła w nich na stałe, zagościła w przedszkolu. Patrząc wstecz mam olbrzymią w sobie radość, bo czuję i widzę, że nic nie zrobiono na siłę. Każda zmiana była dokonana w swoim tempie i we właściwym dla siebie czasie. Żadna ze stron – ja jako rodzic, nauczyciele, dyrekcja, nadleśnictwo – nikt nie naciskał w żadnym momencie. To dzieci i las dyktowały nam rytm – ile zostało zrealizowanych wypraw do lasu, co się działo w przedszkolnej sali, co na podwórku.
Po siódme, dawałam dużo od siebie
Szybko zrozumiałam, że nauczyciele czasami czekają na wsparcie rodziców. Nasze nauczycielki na to czekały, może jeszcze podświadomie. Na szczere rozmowy, podpowiedzi, refleksje i pomysły. To była dla mnie przyjemność widzieć na własne oczy, jak to o czym mówię i co podpowiadam, staje się piękną rzeczywistością. Starałam się uczestniczyć w wyprawach do lasu i być kiedy dziewczyny, chciały porozmawiać. Wraz z mężem zorganizowaliśmy dla przedszkola skrzynki na warzywa, które czułam, że stają się namacalnym dowodem na nadchodzące zmiany. Podsyłałam książki, artykuły, materiały do zajęć. Przy tym wiedziałam, jak ważna jest promocja i docenienie działań przedszkola przez szerszą społeczność. To co nowe i nietypowe niekoniecznie może się spotkać z pozytywnym odbiorem najbliższego kręgu osób, dlatego trzeba szukać wsparcia u innych. W dobie internetu, to bardzo proste 🙂 Zadbałam o to dobrze na blogu i na fanpage „Wielki Zachwyt”.
Nauczyciel, który wdraża nietypowe leśne zmiany, musi czuć oparcie w rodzicu – to dodaje mu sił i pewności siebie (zgodzisz się, Justyna?). Myślę, że dużo znaczyło też, że ode mnie-rodzica pani dyrektor przedszkola dostała „Ostatnie dziecko lasu” R. Louv’a i że w pewnym momencie zainteresowały się projektem takie instytucje jak Nadleśnictwo Staszów, Świętokrzyskie Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Urząd Miasta i Gminy Staszów. To dało dodatkową energię i przekonanie, że przedszkole obrało właściwy kierunek.
To wszystko, co możesz zrobić rodzicu
Prawdą jest, że nic by z tych moich leśnych zabiegów nie było, gdyby nie to, że po drugiej stronie – wśród nauczycieli, pedagogów i dyrekcji – znalazłam partnera. Dziś z wielką satysfakcją i poczuciem spełnienia mogę powiedzieć, że zmiany toczą się beze mnie. To panie z przedszkola samodzielnie zaangażowały kolejne osoby i instytucje do remontu sali. A ta sala….ta sala w naszym przedszkolu jest warta więcej niż tysiąc słów w internecie: kolejne nauczycielki się inspirują i chcą podobnie pracować z dziećmi. A ja ze wzruszeniem przyglądam się, jak Natura powoli rozlewa się na całe przedszkole.
Czasami los tak to ułoży, że ludzie spotkają się w odpowiednim czasie i miejscu. Czasami jest inaczej. Ale co każdy z nas rodziców może zrobić dla swoich dzieci, to SPRÓBOWAĆ. Spróbować wnieść las do przedszkola – ta próba może się okazać najważniejszą rzeczą w jego przedszkolnym życiu.
Spróbuj, proszę.
Projektowi „Zachwyt w przedszkolu” zawdzięczamy także zaproszenie ze strony Świętokrzyskiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli na XII Kongres Zarządzania Oświatą, gdzie 17 września będziemy opowiadać uczestnikom z placówek z całego kraju o naszym przedszkolu i lesie. Proszę trzymajcie kciuki! Podobno swoją obecność zapowiedziała także Pani Minister Edukacji Narodowej Anna Zalewska. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby pokazać jak ważny jest kontakt z Naturą dla edukacji przedszkolnej.
***
Serdeczne podziękowania dla dyrektor Przedszkola nr 8 w Staszowie Pani Alicji Misiak, Pani Justyny Lis i Pani Kamili Kobryn-Jacak, Pani Edycie i Pani Małgorzacie oraz pozostałym pracownikom przedszkola.
Wyrazy szacunku i wdzięczności dla Pana Adama Lubery i Joanny Drożdżowskiej z Nadleśnictwa Staszów, za niezwykłe wyprawy do lasu.
Urzędu Miasta i Gminy w Staszowie, Fundacji Aktywizacji i Rozwoju Młodzieży prowadzącej Ośrodek Działaj Lokalnie – za wsparcie finansowe przy zmianie wystroju sali grupy 'Jeżyki’.
I dla wszystkich, dzięki którym to wszystko stało się rzeczywistością.
Obiecujemy świecić dobrym przykładem na całą Polskę.
42 Komentarze/y
Air Naturel Blog
Naprawdę, podziwiam Cię za to, co robisz. Trzymaj się i pisz dalej swojego bloga, czekam na kolejny wpis!
Wielki Zachwyt
Dziękuję 🙂
Praca mnie skutecznie odrywa ostatnio od lasu. Ale już niebawem będą kolejne wpisy. Zapraszam 🙂
Places and Plants Blog
Rewelacja! Gratuluję i mam nadzieje że pójdzie falą na inne placówki!
Wielki Zachwyt
Byłoby wspaniale. Tyle, że samo się nie zadzieje 🙂
Dziękujemy i pozdrawiamy
Olga
Dziękuję bardzo za artykuł!
Wielki Zachwyt
Radość, jeśli okazał się dla Ciebie przydatny 🙂
Powodzenia.
Justyna
Basiu zgadzam się z każdym Twoim słowem. Jestem mega wzruszona. Ale jako nauczycielka publicznego przedszkola mogę powiedzieć że to, co zainspirowała u nas Basia jest wielką wartością dla edukacji. Widać ogromną potrzebę takiej zmiany. Próbujcie dziewczyny w swoich placówkach. Wszystkie te działania nakręcają kolejne i dają nauczycielowi moc. Sprawdziłam to.
Wielki Zachwyt
Ja bym to skwitowała jeszcze jednym zdaniem: system, by się zmienić, potrzebuje rodziców.
Olga
Basiu,
czy mogłabyś się podzielić tytułami książek, które podrzucałaś na początku do przedszkola?;)
Dziękuję i pozdrawiam ciepło z Dolnego Śląska!
Wielki Zachwyt
Witaj Olga, oczywiście:
– R. Louv „Ostatnie dziecko lasu”
– Peter Wohlleben „Sekretne życie drzew”
– Shel Silverstein „Drzewo, które kochało”
– Rafał Szyszka „Pedagogika przeżyć”
a teraz dałam Eline Snel „Uważność i spokój żabki”
Aniela
Hej Basiu,
Udało mi sie skrzyknąc grupę złożona z 9ciorga dzieci.Wynajmuje przestrzeń od zaprzyjaźnionej fundacji.Bedziemy sie spotykac dwa razy w tygodniu na prace własna metoda Montessori (zatrudniam nauczycielkę),robotykę i angielski.Jeden dzien w tygodniu mamy outdoorowy-wyprawy przyrodnicze,zajecia historyczne i pedagogikę przeżyć.A dwa dni dla siebie,dla rodziny:) Wszystkie dzieci sa w edukacji domowej.Jedni zaczynaja pierwsza klasę inni sa juz w drugiej a jedna dziewczynka w 4 klasie.Zaczynamy w ten wtorek.Licze,ze bedzie super!
Wielki Zachwyt
<3
Anna
Właśnie taka forma uczenia dzieci mi się marzy. Moje córki są jeszcze w wieku przedszkolnym, ale nie widzę dla nich miejsca w zwykłej szkole, a koszt „elitarnych placówek” (w takiej jest najstarszy syn) jest spory kiedy w grę wchodzi nie jedno, a czwórka dzieci. Aniela, gdzie Wasza grupa funkcjonuje? Jak udało Ci sie znaleźć podobnie myślących rodziców? Napisz koniecznie jak pierwsze dni 🙂
Aniela
Hej Basiu,to prawdziwe DZIEŁO!Gratulacje.Przyklad na to,ze nie trzeba od razu od zera zakladac leśnego przedszkola,ale można zmieniać te istniejące.Dzieki temu nie tworzymy drogiego,elitarnego miejsca,ktore zamyka drogę do lasu tym co nie sa przy kasie.Tworzymy miejsce dla wszystkich.Super!
A powiedz skrzynki zamawialiscie?takie czyste…i idealnie proste…Jak je łączyliście?Szukam inspiracji na tani regał na pomoce MM do naszej „szkolnej” sali dla dzieci z edukacji domowej.Tez jestesmy leśni;)Dwa dni na naukę w sali ,a co poniedziałek wyprawa.
Wielki Zachwyt
@Aniela – proszę napisz mi więcej o Waszej „szkole”. Bardzo interesuje mnie jak takie miejsca działają.
Skrzynki były kupowane nowe i szlifowane, aby były bezpieczne dla dzieci. Niestety stare, wykorzystywane w sadzie owocowym, mimo niezwykłego ducha nie dały się wyszlifować.
Karolina
Dziękuję za ten wpis i proszę o więcej w tym temacie. Od poniedziałku mój 4 latek idzie do przedszkola i zastanawiałam się kiedy znajdziemy czas na nasze wyprawy do lasu i zażywanie witaminy N. A tu taka wspaniała podpowiedź 🙂 Zabrać las do przedszkola! Że też ja jako biolog o tym wcześniej nie pomyślałam… 🙂 Pozdrawiam!
Wielki Zachwyt
Powodzenia! Gdybyś potrzebowała więcej podpowiedzi, proszę pisz. Temat jest szeroki i nie da się go w jednym wpisie ująć 🙂
Dagmara
Jestem pełna podziwu!Za pomysł,spokoj i determinację!
Wielki Zachwyt
Dziękujemy Dagmara 🙂
magda
<3 Basia, bo Ty umiesz ukierunkować swoją supermocną energię i masz poczucie misji, wielki dar <3 🙂 trzymam kciuki
Wielki Zachwyt
Wreszcie są na to namacalne dowody, a nie tylko jakieś tam wpisy na blogu 😉 Ściskam!