Trzy lata temu ufundowaliśmy sobie wakacje all-inclusive na Rodos. Dla rodziny z wielowiekowymi wiejskimi tradycjami takie wakacje to nie byle co. Wydarzenie życia. Nad naszymi głowami w przyhotelowym basenie – ku radości dzieci a ku mojemu przerażeniu – co kilkanaście minut kursowały samoloty z turystami. Cały pobyt zastanawiałam się, skąd oni na wyspie mają wodę do podlewania tych trawników, na prysznice dla tych tysięcy osób dziennie i na napełnianie przyhotelowych basenów, podczas gdy koryta rzek były zupełnie suche a tuż za ogrodzeniem kurortu straszyła spalona słońcem trawa. Wróciliśmy stamtąd z pełnym przekonaniem, że nigdy nie zdecydujemy się na podobne wakacje. Ja z powodu tłumu ludzi i troski o wodę, mąż z powodu dziadowskiego piwa w ramach all-inclusive.
W rok później kupiliśmy namiot, który przez wakacje był rozbity w ogrodzie przy domu (choć szczerze nie udało nam się rodzinnie wytrwać w nim ani jednej pełnej nocy). Co kilka dni byliśmy nad naszym stawem. Z dziećmi na nowo odkryłam las, łąki i pola. Zupełnie inne bo takie, jakimi widzą je oni. Nie potrzebowałam dalekich podróży, bo z nimi każdy spacer był wielką przygodą i relaksem.
Poza kilkoma wspaniałymi dniami nad Morzem Bałtyckim i potem weekendem w schronisku na Wielkiej Raczy nie oddalaliśmy się od domu. Było cudownie.
Przed nami kolejne wakacje. A ja konsekwentnie wdrażam w życie kilka prostych trików, które sprawią, że będzie to czas pełen momentów wielkiego zachwytu.
Planuję czas na zachwyty
Zachwyt potrzebuje czasu i sporej uwagi z mojej strony. Wchodzę świadomie w sytuacje, planuję, że najbliższa godzina, 10 minut, jest czasem, w którym daję przestrzeń, by się wyłoniło. Zwalniam. Czekam, aż mnie coś zaskoczy. Robię to co moje dzieci i w ich tempie. Kiedy chłopcy pochylają się na łące nad mrówką czy kulkami rzepu, pochylam się razem z nimi. Patrzę przez moment ich oczami na to, co wiele razy już widziałam i co w tym momencie staje się okraszone magią. Często sama coś odkrywam i z tym samym entuzjazmem pokazuję to dzieciom. Najważniejsze się nie spieszyć.
Dobieram sobie towarzystwo
Nie każdy znajdzie szczęście w spacerze bosymi stopami po łące albo w świergocie skowronków. To, że moja wrażliwość znalazła tak olbrzymie zrozumienie u dzieci uznaję za jeden z największych darów od losu. Michałek (prawie 4l.) jest chodzącym zachwytem. Zobaczy magię wszędzie i w każdej sytuacji. Nie mogłam wymarzyć sobie lepszego kompana na wycieczki w teren i z olbrzymią radością spędzam z nim czas. Antek (prawie 7l.) już nieco inaczej patrzy na świat i dla niego na ten moment ważniejszy staje się tato i przyjaciele niż mama i młodszy brat. Ale wciąż stanowimy niezłą kompanię na wakacje.
Organizuję momenty wielkiego zachwytu
Pomagam swemu szczęściu i zamiast dać się zaskoczyć często prostu organizuję sytuację, w której wiem, że będziemy czuć się fantastycznie. Od zawsze uwielbiam piknikowanie. Na nasze wyprawy do lasu z dziećmi zawsze zabieramy coś do jedzenia i picia. W zeszłym roku odkryłam czar rodzinnych śniadań w plenerze, ale dopiero teraz nadałam temu znaczenie rodzinnego rytuału. Każdą niedzielę staramy się zjeść śniadanie poza domem. Czasami jest to las, czasami przestrzeń nad naszym stawem a czasami po prostu kocyk w ogródku.
Świetną okazją do 'zorganizowanego zachwytu’ są zjawiska astronomiczne. Z dużym wyprzedzeniem wiadomo o częściowym zaćmieniu księżyca, tzw. Krwawym Superksiężycu (który obserwowaliśmy na nasypie kolejowym) czy o najdłuższym dniu w roku. By zobaczyć zachód słońca 21 czerwca, pojechaliśmy z synem na rowerach na drugi koniec naszej wsi. I było magicznie. I mieliśmy niezwykłe rozmowy o tym, jak daleko jest słońce i że dobrze, że jednak jest noc. Będę do tych chwil często wracać.
Teraz myślimy o kolejnym urlopie. Nasze decyzje podejmujemy tak, aby jak najbardziej podnieść prawdopodobieństwo naszego zadowolenia. I by każdemu było naprawdę dobrze. Czyli żaden spęd all-inclusive. Dużo Przyrody, spokoju, swobody i elementów zaskoczenia. A jak było, nie omieszkam Wam opisać 🙂
Nie oczekuję wiele
To jest dla mnie bardzo trudne. Przyjmować to co jest tu i teraz i cieszyć się tym, jak jest. Prostota, radość z tego, że się jest razem. Że świeci słońce. Że pada deszcz. Że wieje wiatr. Dziś serce biło mi mocniej, gdy patrzyłam jak moje dzieci chodzą po trawie po deszczu.
Czasami łapę się na tym, że oczekuję wiele szczególnie w momentach, które organizuję. Chcę zapanować nad wszystkim. A przecież zachwyt kończy się i zaczyna we mnie. To ode mnie zależy jak patrzę na świat.
Życie w ciągłym zachwycie?
Pamiętam kwiecień i maj. Miałam tak wiele pracy do zrobienia, przy tym pogoda nie sprzyjała, że na wiele tygodni musiałam zrezygnować z rannego biegania (staram się biegać po lesie 2-3 razy w tygodniu). Na wyjazdy z dziećmi do lasu zupełnie brakło mi przestrzeni. Najważniejsze okazywało się wyspać. Ale tęskniłam za tymi chwilami i szukałam ich, gdzie mogłam.
Jak niezwykły pierwszy słoneczny poranek gdzieś na początku maja, kiedy dzieci wybiegły z domu nie mogąc się nacieszyć widokiem słońca, a ja zaraz za nimi. To trwało może 15 minut, złapałam ten moment i dał mi energię na kolejne kilkanaście dni.
Olbrzymią sztuką jest żyć w ciągłym uniesieniu. Małe dzieci mają tę zdolność naturalnie, a ja mogę jedynie się tego od nich uczyć, przypomnieć sobie jak to było, kiedy sama byłam dzieckiem. Już nauczyłam się od nich, że nie potrzeba jechać daleko, aby być w podróży i przeżyć przygodę. Dumna jestem z siebie, że coraz częściej odnajduję zachwyt nad Przyrodą i życiem w zwykłych codziennych momentach. Wiele jeszcze przede mną. By żyć w zachwycie, trzeba się całkowicie wyzbyć pułapki oczekiwań i maksymalnie zwolnić. Lato daje wspaniałą przestrzeń do trenowania tej umiejętności. A moim celem jest żyć tak każdego dnia. Realne? Wierzę, że tak.
12 Komentarze/y
Paweł
Jestem pełen zachwytu dla Twojej twórczości 🙂
Wielki Zachwyt
Thank you Paweł 😉 Do zobaczenia.
Karolina
Ależ się cieszę że znalazłam Twój blog ?
Od dłuższego czasu mam w sobie taką potrzebę … nie wiem jak to nazwać… świadomego spędzania czasu z moimi dziećmi. Chciałabym szczególnie zacieśnic więzi z moim starszym synem (8 lat) który niestety jak się okazuje, po narodzinach młodszej siostry ( 3 lata) poczuł się zepchniety na dalszy plan…
Niestety nie podziela on mojego uwielbienia do spędzania czasu na łonie przyrody (szczególnie wycieczki do lasu)… ale mam nadzieje ze znajdę u Ciebie mnóstwo inspiracji ☺
Wielki Zachwyt
Karolina! Witaj! Nie wiem czy Natura będzie dla Was rozwiązaniem, ale mam cichą nadzieję, że tak 🙂 Trzymam za Was kciuki 🙂 Las sprzyja budowaniu więzi. Wszystko przed Wami.
Ryś
Wakacje all inclusive nie są specjalnie pociągające. Ale już prawdziwe podróżowanie, to zupełnie inna bajka 🙂 Wtedy też nie do końca masz plan, dajesz się ponieść chwili i zaskakują cię nieprzewidziane momenty. Nie warto rezygnować z dalekich podróży na zawsze 😉
Wielki Zachwyt
Rysiu drogi! To prawda! W tym roku tak bardzo czuję, że potrzebuję dalekiej podróży. Planujemy ją właśnie 🙂
Monika z Bebe Talent
Cudnie spędzacie wakacje, bardzo ciepło i rodzinnie. U nas wakacje dopiero w sierpniu. Trochę się obawiamy, czy nasz pełen energii maluch da nam w spokoju kawę wypić. Ma więcej mocy niż elektrownia. Co w sumie bardzo nas cieszy i w żadnym wypadku nie zamierzamy tego tłumić. Tylko jest to trochę wyczerpujące, bo trzeba mieć „oczy dookoła głowy”.
Wielki Zachwyt
Pozdrowienia ciepłe dla maluszka 🙂
Dominika
Super porady, piękne zdjecia
Wielki Zachwyt
Dziękuję 🙂 🙂
Dorota / EkoEksperymenty
Jeśli chcecie pozachwycać się niebem, to w tym roku Bootydy będą wyjątkowo dobrze widoczne! Warto!
http://rzeszow.eska.pl/newsy/czerwcowe-bootydy-widowiskowe-meteory-juz-wkrotce-na-niebie/482404
Wielki Zachwyt
Dziękujemy 🙂 🙂
Życzymy Wam (i sobie) pięknych wakacji pełnych zachwytu 🙂