Ten artykuł jest moim trzecim podejściem do artykułu o wspinaniu się po drzewach, który od wielu tygodni chciałam Wam napisać. Do tego tekstu zabierałam się z różnych stron i dopiero tutaj mam poczucie, że to jest zrobione tak, jak naprawdę bym tego chciała. To będzie poradnik dla mam. I nie, nie mam zamiaru uczyć Cię, jak włazić na lipę czy sosnę 😉 choć sama to często robię i szczerze Cię do tego zachęcam (patrz poniżej). Ten tekst jest pełen wskazówek dla rodziców, a szczególnie dla mam, dlatego, że dziś to od nas zależy, czy dzieci się wspinają czy nie i to my potrzebujemy porad i wskazówek, jak sobie z tą sytuacją radzić. I zdaję sobie sprawę, że nie jest to proste w kulturze XXI wieku, przesiąkniętej strachem o dziecięce bezpieczeństwo. Ale jest możliwe. I warto.
Poradnik? Dla jakich mam?
Dzieciństwo zmieniło się bardzo od czasów, gdy my byłyśmy małe. Nas nikt nie musiał uczyć wspinania po drzewach, prawda? Ale też nikt nie musiał uczyć naszych rodziców, jak towarzyszyć w tych chwilach dziecku, bo rodziców – zazwyczaj- obok nas nigdy nie było. Tak to wyglądało przynajmniej w przypadku moim i wszystkich dzieciaków z naszej wsi w latach 80-tych. Swobodna zabawa bez nadzoru rodziców była wówczas czymś normalnym i dostępnym dla każdego. Dziś wydaje mi się, że jest to luksus, którego zaznać mogą tylko dzieciaki rodziców bardzo świadomych i odpowiedzialnych albo tych z drugiej strony skali, którzy losem dziecka się rzadko interesują. Spodziewam się, że jeśli czytasz ten artykuł, to zaliczasz się do pierwszej grupy.
Może masz już za sobą sytuację, kiedy Twoje dziecko chwyta się gałęzi a Tobie z tym widokiem i doświadczeniem po prostu trudno. Albo wahasz się, czy pozwalać, czy nie pozwalać mu na takie eksperymenty, mimo że doskonale pamiętasz, jak sama dyndałaś na konarze i jakie to było miłe. I normalnie ogarnia Cię strach na samą myśl, że dziecko straci kontakt z ziemią.
To dla Ciebie ten poradnik.
Na tym zdjęciu Antek ma 6 lat, Michał 3. Wzruszyłam się ogromnie, bo to było niemal 3 lata temu 🙂
Zalety ze wspinania się na drzewa
Zacznijmy od pytania, czy w ogóle wspinanie się po drzewach jest dziecku potrzebne? Nie wiem jak Twoje dziecko, moje naturalnie chwytały i podciągały się od malutkiego. A po kilku latach towarzyszenia moim synom mogę z pełnym przekonaniem opowiedzieć Wam dziś, jakie widzę tego zalety.
Sprawność ruchowa – to jest tak bardzo budujące obserwować jak te małe istotki dzięki drzewom nabywają świadomość swojego ciała, jak szybko dojrzewają do coraz trudniejszych wyzwań. W ćwiczeniu koordynacji świetnie sprawdza się chodzenie po powalonych drzewach.
Uważność i koncentracja – dzieci w trakcie wspinaczki są skoncentrowane na sobie i na najbliższym otoczeniu- na gałęzi, na wietrze, na wysokości, na tym, czy czują się bezpiecznie czy nie. To świetna aktywność podnosząca zdolność dla koncentracji.
Ćwiczenie się w ocenianiu ryzyka – umiesz sobie wyobrazić, że dziecko nauczy się dbania o własne bezpieczeństwo i radzenia sobie z ryzykiem nie mając z tym ryzykiem do czynienia? To jak próba przygotowania się do Tour de France, kiedy jeździsz cały czas na czterokołowym rowerku. Kontuzja i porażka murowana! No chyba, że chcesz, aby dziecko całe życie na tym rowerku przejechało (ja tego dla moich synów nie chcę). Ryzyko to temat na zupełnie inny artykuł, ale tutaj chciałam tylko napomnieć, że wspinanie się po drzewach jest naprawdę świetnym sposobem na to, by dziecko doświadczyło, co dla niego jest bezpieczne i by ćwiczyło się w podejmowaniu właściwych dla siebie decyzji.
Budowanie poczucia własnej wartości – „Jestem bardzo dobry we wspinaniu!” mówi mój niespełna 6-latek. Wyciągam mu to, kiedy polega na boisku grając ze starszym synem w piłkę. Widzę, jak to doświadczenie pomaga mu w nawiązaniu nowych znajomości – to zupełnie ludzkie i przyjemne móc zaimponować rówieśnikom i poczuć, że jest się w czymś naprawdę dobrym. Wspina się chętnie na czereśnię u sąsiadów patrząć na stojących niżej z rozdziawioną buzią rówieśników. Onieśmieleni sami później wchodzą na drzewa (dobrze, że ich rodzice tego nie widzą! Ja dotrzymuję tajemnicy, obiecałam 😉 )
Wyciszenie i relax – wspinaczka usuwa napięcie z dziecka i je relaksuje. Z drugiej strony dziecko jest dzięki temu bardziej twórcze i tryska pozytywną energią. I naprawdę nie chodzi o wspinanie się byle gdzie a o wspinanie na żywe zielone drzewo, najlepiej w lesie lub parku, co ma związek z terapeutycznym wpływem Natury na człowieka. W naszym przypadku te wspinaczki urozmaicają dłuższe wyprawy do lasu. Po takim wyjściu mam bardziej wyluzowane i zadowolone dzieci wieczorem w domu.
I na koniec bomba 🙂 Czy wiesz, że wspinanie się na drzewa w prostej linii przekłada się na lepsze wyniki w nauce? Jeszcze o tym nie wiesz?
Naukowcy z Uniwersytetu Północnej Florydy zbadali, w jaki sposób takie aktywności jak wspinanie się po drzewach, czołganie się, chodzenie boso, bieganie między przeszkodami wpływa na pracę pamięci operacyjnej, która jest przede wszystkim odpowiedzialna za sukcesy w nauce (jest nam potrzebna m.in. aby obliczyć matematyczne działanie w pamięci). Wystarczyło 2h takich aktywności, aby poprawić wyniki badanych o 50% (raport z badań tutaj). Wszystkie decyzje, jakie podejmuje dziecko wchodząc na drzewa, dzieją się właśnie dzięki pamięci operacyjnej i dzieją się szybko. To świetne ćwiczenie dla mózgu. Może dlatego mój starszy syn potrafi w mig powiedzieć, na którą godzinę będziemy w miejscu B, kiedy jedziemy z prędkością X.
Od kiedy zacząć?
Kiedy dziecko zabiera się za wspinanie na drzewa, to oznacza, że naprawdę jest już gotowe. Może jeszcze nie potrafi dobrać sobie właściwego drzewa, choć pewnie szybko by się tego nauczyło, gdybyśmy pozwoliły mu spaść raz lub dwa 🙂 (ja stosowałam tę metodę), ale na pewno gdy próbuje, to jest odpowiedni moment. Jednak kwestia gotowości dziecka jest mniej istotna. Najważniejsze jest pytanie, czy Ty jesteś na to gotowa, mamo?
Na tę naszą gotowość wpływają, moim zdaniem, dwa rodzaje czynników. Po pierwsze społeczne standardy i oczekiwania związane z bezpieczeństwem dziecka (to przychodzi do nas z zewnątrz – z mediów, od najbliższej rodziny, od sąsiadów), a po drugie nasza potrzeba dbania o bezpieczeństwo (to wypływa z nas, z naszych doświadczeń, przekonań, naturalnych instynktów, które nakazują nam dbać o potomstwo). Jeśli nie pozwalałaś dotąd wspinać się dziecku na drzewo, albo zawsze w tych sytuacjach czujesz dyskomfort, warto zastanowić się, czym to jest powodowane. A kiedy już sobie to zdiagnozujesz – rozpraw się z tym.
Jak sobie radzić?
Poniżej opisuję dwa przypadki, które może będą podobne do Twojej sytuacji, albo sytuacji Twojej mamy lub przyjaciółki. Znajdziesz tu wskazówki, co można zrobić, by sobie poradzić ze swoim brakiem zgody na dziecięcą wspinaczkę. Są stworzone na bazie moich własnych doświadczeń i obserwacji. Nie mówię, że to zadziała u każdej z nas, ale piszę (jak zawsze) z nadzieją, że do jakichś przemyśleń Cię zainspiruję.
SYTUACJA 1: Sama w dzieciństwie spadłaś z drzewa i feralnie złamałaś rękę. Od tamtej pory uznajesz wspinaczkę za niezwykle niebezpieczną.
Mamy naturalną skłonność do przenoszenia swoich doświadczeń i lęków na innych. Nic w tym złego, pewnie dzięki temu przetrwaliśmy jako gatunek 🙂 Jednak bardzo łatwo popaść w pułapkę, gdzie nasze doświadczenia zamiast rozwijać innych i ich wspierać, blokują i ograniczają. Niezwykle łatwo się to dzieje w relacji matka- dziecko. Jestem ogromnie wdzięczna mojej mamie, która panicznie boi się wody, że nie przeniosła tego strachu na mnie.
Zachęcam, spróbuj spojrzeć na swoje dziecko jak na zupełnie odrębną istotę od Ciebie:Moje dziecko nie jest mną. Nie należy do mnie. Ma prawo do własnych doświadczeń. Jest przy tym mądre, ma olbrzymi instynkt samozachowawczy i ufam mu. Zaufanie do jego kompetencji i zdolności to największy dar, jaki mogę mu ofiarować.
SYTUACJA 2: Boisz się o zdrowie i życie swojego dziecka i ten strach powoduje Twoją niezgodę na wspinaczkę.
Jeśli myślisz, że ja się nie boję o moich chłopaków, to jesteś w błędzie. Boję się ogromnie, każdego dnia, każdego drzewa 🙂 To instynkt każe nam chronić potomstwo przed sytuacjami zagrożenia życia i zdrowia. W dzisiejszych czasach, kiedy mam wrażenie upadek dziecka z drabiny w obecności matki jest tematem na pierwszą stronę gazet, jest niezwykle trudno zachować zdrowy rozsądek i określić, co naprawdę jest dla dziecka zagrożeniem a co nie. I czy czasami nie popełniamy jakiegoś kosmicznego błędu chroniąc dziecko przed każdym niebezpieczeństwem?Może dobrym rozwiązaniem okaże się dla Was podzielenie się tymi sytuacjami z kimś innym z rodziny? 🙂 Dzieci bardzo szybko nauczą się, że z tatą można się wspinać, ale z mamą już nie. Tak samo, jak nauczą się, gdzie wspinać się można, a gdzie nie można 🙂 Moim zdaniem las jest dziś o wiele lepszą przestrzenią niż publiczny skwer 🙂
O wiele więcej na temat stawiania granic dziecku w przyrodzie opowiedziałam Ani Komorowskiej, która prowadzi podcast Nieplaczabaw. Bardzo Wam polecam, bo tam na elementy pierwsze rozkładam, co stoi za naszą „zgadzam się” albo „nie zgadzam się” na ryzykowną zabawę dziecka w Przyrodzie.
Stopniowanie
To nie jest tak, że moi chłopcy nagle, w wieku lat załóżmy 5, zaczęli wspinać się na drzewa 🙂 Wspinali się odkąd pamiętam- najpierw na jakieś krzaki w ogrodzie, potem na małe drzewka. Do lasu, można powiedzieć, szli przygotowani. Co ciekawe, starszy syn nie tak bardzo lubi tę aktywność, jak młodszy. Michał ma ewidentnie więcej w sobie chęci do wspinania. Za ich praktyką poszło doświadczenie, zaufanie samemu sobie, wiedza, co jest dla mnie bezpieczne, a co nie jest. Michał potrafi sprawdzić drzewo i gałąź zanim na nią całą swoją masą naciśnie, bo kilka już razy coś się pod nim załamało.
I za tym, co robili oni, poszło moje zaufanie. Obserwuję, jak podejmują się coraz większych wysokości i jak rośnie ich sprawność. Przekłada się to na to, że pozwalam na coraz więcej.
To najlepsza wg mnie metoda. Zachęcam, byś spróbowała robić podobnie.
Jak mówić do dziecka, które jest na drzewie
Poinformuj dziecko, na co dziś jesteś gotowa. Na jaką wysokość. Możecie ustalić pułap, powyżej którego nie masz zgody, aby dziecko weszło. Omów z nim ryzyka (co się może wydarzyć, jeśli…). I wspieraj 🙂
Czy czujesz się bezpiecznie na tej wysokości?
Czy sprawdziłaś/-eś tę gałąź? Jest sucha?
Spróbuj może teraz podnieść nogę/rękę.
Zwróć uwagę na tę gałąź za Twoją głową. Jesteś pewna/pewien, że nie chcesz jeszcze zejść na dół?
A potem 🙂
Wiedziałam, że sobie poradzisz. Lubię patrzeć, jak z każdym razem wspinasz się coraz ostrożniej/wyżej/szybciej.
Co jeśli wejdzie i płacze
Przypominała mi się sytuacja sprzed roku, gdy byliśmy z moimi chłopcami w parku linowym. Na najtrudniejszej trasie, tuż nad głową mojego Antka, na linach wisiała może 11-letnia dziewczynka i płakała. Była ewidentnie sparaliżowana strachem. Na dole stał ojciec i krzyczał: „Mówiłem, że ta trasa jest dla Ciebie za trudna!”, „Po co wchodziłaś, skoro się boisz?”, „Nie po to jesteś na trasie, żeby teraz stać w miejscu jak ten kołek!”. Byłam kompletnie rozwalona tą sytuacją. Ty pewnie, gdy to czytasz, też jesteś. Nawet dziś to doświadczenie jest we mnie żywe.
Mój syn zupełnie na lajcie śmignął łatwiejszą trasę, ale zastanawiałam się później długo, jak mogłabym wesprzeć go, gdyby znalazł się w podobnej sytuacji. Gdyby np. zbyt wysoko wszedł na drzewo?
Powiedziałabym tak:
Widzę Cię i jestem przy Tobie. Dam Ci wskazówki, co robić, jeśli chcesz, bo widzę więcej/szerzej z ziemi.
Czy chcesz, abym też weszła na drzewo i była bliżej Ciebie?
To normalne, że się boisz, jesteś tak wysoko pierwszy raz. Strach można jednak pokonać. Wiem, że to zrobisz.
Czy czujesz się stabilnie na tej gałęzi? Czy mocno trzymasz się rękami? Ok, to teraz oddychaj głęboko, jesteś bezpieczny. Poczekaj tam chwilkę i zrób jakiś ruch dopiero gdy będziesz czuł się gotowy.
Na pewno sobie poradzisz. Nie pierwszy raz się wspinasz przecież.
I pewnie powiedziałabym: „Nie patrz w dół” 😉 (mam sama ogromny lęk wysokości).
To fun dla mamy!
I na koniec to, do czego bardzo chcę Cię zachęcić 🙂