– Las jest o wiele lepszy niż bawialnia Antek! Tam byłoby nam nudno! – usłyszałam w samochodzie przepełnionym dzieciakami, gdy wracaliśmy z imprezy urodzinowej syna. W aucie były piski szczęścia, poza autem absolutna cisza lasu ogarniętego półmrokiem. W moim sercu ogromna radość: jego starsi koledzy powiedzieli, że las jest lepszy od bawialni. To się stało naprawdę!
Drzewo do lasu
Wcale nie było tak, że mój 7-letni jubilat marzył cały rok o urodzinach w lesie. Na kilka tygodni przed imprezą, gdzie ja z całych sił pragnęłam, żeby właśnie takie przyjęcie zrobić, by nie dać się plastikowi, on mówił tylko o bawialni w mieście. A mi do takich miejsc jest daleko, oj jak daleko. Ale na szczęście wiele zadziało się między pierwszą rozmową o urodzinach a faktyczną imprezą i te wydarzenia doprowadziły nas do dmuchania świeczek pod złotymi bukami.
Najważniejsze było miejsce. A to miejsce, które teraz jest jednym z moich ulubionych, pokazał nam w czasie grzybobrania mąż. Mnie z zachwytu otwarła się buzia, on nawet się nie wzdrygnął: „No coś Ty, nigdy tutaj jeszcze nie byłaś? Ja tu od zawsze przyjeżdżam na grzyby”. Nie byłam. Może dlatego, że nie lubię zbierać grzybów.
Oglądałam, jak dzieci się tutaj czują.
Za miesiąc będzie tu zupełnie złoto.
To będzie dobre miejsce na spotkanie.
Za tydzień byłam tam już z ekwipunkiem do sprzątania – wyniosłam worek plastików i butelek oraz kawałek zderzaka i starej kanapy. Za kilka dni postarałam się o zgodę z Nadleśnictwa na jednorazowe rozpalenie ognia i zaprosiliśmy w to miejsce na piknik nieznajomych i znajomych, w tym kolegów Antka (o inicjatywie spotkań lokalnych w gronie rodzin Wielkiego Zachwytu jeszcze kiedyś napiszę osobno). To był test na wszystko. Zdany bardzo dobrze. Wtedy Antek zdecydował, że chce tu z kolegami wrócić w urodziny. Uffff.
Potem poszło już szybko. Rozmowy o tym, w co się bawić, co zabrać, jak mają wyglądać zaproszenia, robienie listy gości i rysowanie map.
„Zapraszam na moje urodziny….zabierz ubrania, których nie szkoda ubrudzić….zgodnie z załączoną mapką…. numer do mojej mamy…. niech rodzice odbiorą Cię o 17:00”
Antek
Dyskusje z najbliższą rodziną, co by może ciut pomogli, nie ma tego wiele, ale nie wiem jak sobie poradzę i że w lesie naprawdę będzie super. Wspólne pieczenie ciasta i ciasteczek („Wycinamy tylko leśne zwierzęta mamo!”). Robienie znaków, niech każdy trafi. Śledzenie pogody. Im bliżej daty, im bliżej godziny urodzin 14:00, tym bardziej myślenie o planie B – pod altanką. 20 ludzi pod altanką, ok…. posprzątam w razie czego.
O 13:00 przestało padać i wyszło słońce. Pojechaliśmy do lasu, zabierając ze sobą wiklinowy kosz z tym, co najbardziej potrzebne i dużo drzewa.
W lewo za dużym drzewem z obdartą korą
Trudno było mi uczestniczyć w pełni tym wydarzeniu, bo czułam, że dzieje się coś bardzo dla mnie ważnego, szukałam odpowiedniej perspektywy, by to zobaczyć. Kiedy dzieci pomagały tacie wbijać znaki ze strzałkami a potem usuwali wspólnie sosnę z drogi, która powaliła się ostatniej wichury i blokowała dojazd na miejsce, wiedziałam, że idzie przygoda. I że lepiej być nie może.
Proporczyki, ognisko, nakrycie stołu.
Gotowe.
Uśmiechy. Szarlotka z łosiami. Prezenty. Radości. Ekscytacje.
„Czemu te świeczki nie chcą się palić, przecież nie ma wiatru? Jest?”
Animacje w lesie. Nie trzeba.
Jeszcze na etapie przygotowań łapała mnie myśl, że potrzebujemy programu dla dzieci. Ale na szczęście odganiałam je i przypominałam sobie wszystkie nasze dotychczasowe wyprawy do lasu. Nigdy nie miałam żadnego programu. Las dawał dzieciom możliwości nieskrępowanej zabawy, czerpałam olbrzymią radość z tego, że mogę ich obserwować. Nie inaczej mogło być tym razem.
Zabraliśmy kilka sprzętów: taśmę slackline, liny, trochę sznurków i materiału, siekierkę, sekator, nożyk… Ruszt nad ogień. Hamak w prezencie ode mnie. Kilka słoików do zamykania w nich miniaturkowego lasu. Tak na wypadek, gdyby jednak potrzebowali. Położyliśmy to wszystko na kupie.
Antek trzy razy pytał mnie, czy będą mogli robić tylko to, na co mają ochotę? Jasne, że tak, synku, choć miałam wątpliwości, jak się sprawdzi ta zasada braku zasad w grupie kilkunastu dzieciaków.
Tyle wystarczyło, by po 3 godzinach zabawy i tak z trudem ich wyciągać do domów. Radość ich była olbrzymia. Bazy, wykradanie flagi, przeciąganie liny, raz dwa trzy baba jaga patrzy, szukanie kwiatu paproci, a nawet organizacja leśnej toalety. Wszystko mieli, co chcieli. Smartfony poszły w odstawkę po 15 minutach od zdmuchnięcia świeczek. Były zakusy, by jechać do sklepu po baterie do właśnie sprezentowanego sterowanego auta.
Sklep za daleko. Baterie odstawione na później.
#laslepszyniżbawialnia
Las jest o wiele lepszy niż bawialnia Antek! Tam byłoby nam nudno!
Mogłeś zaprosić całą klasę! Zmieścilibyśmy się!
– usłyszałam w drodze powrotnej w aucie wypełnionym dziećmi.
A jeszcze na początku tego roku martwiłam się, czy wygram tę batalię o las i jak to zrobić, by mój syn miał z kim się bawić w lesie (o tym możesz przeczytać tutaj: Leśne dziecko w świecie, który nie widzi lasu).
Dobrze to rozegraliśmy. 1- 0 dla leśnego dziecka.
***
Serdecznie dziękujemy gościom za super zabawę, pomoc i prezenty. Antek był niezwykle szczęśliwy. Ja też 😉
Dziękuję paniom z Przedszkola nr 8 w Staszowie realizującym projekt „Dzieci Natury” za wypożyczenie taśm slackline.
10 Komentarze/y
Bogna
Ja rowniez jestem w Wielkim Zachwycie 🙂 super pomysl, zdjecia, idea…bede nosic to w sobie, niech kielkuje i u nas, za pare lat uzyjemy 😉
Mozesz.zdradzic.jaki to.hamak? Widze ze bardziej profesjonalny, bo ma wiecej materialu. Szukam takiego dla meza 🙂
Wielki Zachwyt
Wszystkiego najlepszego z okazji leśnych urodzin 🙂
Ania
wspaniały pomysł !!!!
aleksandra
Wielki Zachwycie, czekałam na ten wpis, dziękuję!! czułam Twoje wzruszenie!. Dziękuję za inspiracje.miejsce pod bukami do doskonały pomysł nie ma dużo , runa leśnego.Oczami wyobraźni widzę już urodziny moich dzieci, ba juz wiem gdzie! juz wiem jak!. Serdeczności!!! 🙂
Wielki Zachwyt
Ależ proszę bardzo! 🙂 🙂 Prześlij zdjęcia z imprezy 🙂 🙂
marlena
Piekny pomysl i urodziny. Brawo rodzice! Ciesze sie ze wszystko sie udalo z pogoda i dobrze sie bawiliscie. Dziekuje za tego bloga i ten wpis. Jestescie inspiracja i dodajecie otuchy.
Wielki Zachwyt
Dziękujemy 🙂 🙂 Pozdrowienia serdeczne 🙂
magda
<3
Edyta
Dziękuję za ten wpis. Sama jestem (byłam?) przerażona wizją urodzin syna w jakichś plastikowych miejscach. Franek ma dopiero rok ale już zaczynam obmyślać plan, jak co roku zorganizować mu przyjęcie pełne śmiechu i przygód gdzieś w lesie, tak aby on i jego goście czuli się dobrze, baa duuuuzo lepiej niż w bawialni ? Dzięki Tobie zaczynam wierzyć, że to może się udać. Dziękuję ?
Wielki Zachwyt
Wszystkiego dobrego dla synka 😉 Mam nadzieję że dało się wyczytać, że to jest proste do zrobienia. Wyzwaniem większym może jest „przyzwyczajenie” rodziny i jubilata do takiego scenariusza urodzin. Ale na to jest cały rok 😉